NAJWIĘKSZA ENERGIA I INNE (27)


SPRAWY CYGANÓW, NAJWIĘKSZA ENERGIA, MISJA SOBÓTKA (27)

.

Sesja osobista wykonana sposobem przekazu myślowego, liczba porządkowa 27

Wrocław, 25-ty dzień stycznia 2004-ty rok

.

Istota Duchowa SAMUEL odpowiada na pytania za pośrednictwem swojego medium – Lucyny Łobos

.

Łucja: pytanie od Łucji i zadane przez nią od Barbary Choroszy i Wiesława Kolasińskiego
Sława: pytanie od Sławy i od Barbary zadane przez Łucję
Uczestniczki: Lucyna Łobos i Łucja Szajda

.

– Kolonizacja Marsa i Księżyca

– Schrony na Ziemi

– Korzenie rasy cygańskiej i jej wyjątkowość

– Przekazywanie Energii

– Połączenie Boskie

– Misja Sobótka

 

SAMUEL: Witajcie obie: Lucyno, Łucjo, witaj Barbaro, witaj Sławo. Dzisiejszego przekazu będzie taka mała mieszanka. To, że są pytania, to nie znaczy, że odpowiem tylko na pytania i powiem dziękuję. Nic z tego. Uprzedzę, Barbaro, pytania, które miały nadejść, a które miałaś zadać. Otóż Barbaro, to, że ludzie bogaci wykupują działki na Marsie i Księżycu jest Nam wiadome. Nam, Istotom Duchowym i Bytom. Tego akurat się nie boimy, wręcz przeciwnie, Byty zamieszkujące inne Planety patrzą na to, co wyprawiają ludzie z przymrużeniem oka. Otóż sprawa wygląda tak – skolonizować Marsa, skolonizować Księżyc. Możesz Barbaro przekazać – najtęższym umysłom ludzkim, posiadającym górę pieniędzy nic się nie uda, z prostej przyczyny. Te dwie Planety są już skolonizowane – tak można to określić. Na jednej i drugiej Planecie znajdują się bazy. Bazy te nie mieszczą się na powierzchni ani Srebrnego Globu, ani Czerwonej Planety. Bazy te znajdują się pod powierzchnią ziemi, tamtejszej ziemi. I tacy intruzi jak istoty ludzkie, bardzo zadufane w swojej mądrości do niczego nie są potrzebne. Gdyby istoty ludzkie okazały skruchę, a zwłaszcza ci bogaci, co teraz to kupują działki, i zaczęli działać z myślą o drugim człowieku i z myślą zaprzyjaźnienia się z ewentualnymi mieszkańcami Marsa, to wtedy w istocie sprawy Ci, którzy zamieszkują Marsa powitaliby gości z Ziemi z otwartymi rękoma. Ale sprawa zgoła wygląda inaczej. Pewne ugrupowania naukowe, badawcze już wiedzą o życiu na Marsie, więc opracowana jest strategia – zniszczyć to, co tam jest. Nic bardziej błędnego, nic bardziej głupiego. Przecież te Istoty są na dużo wyższym poziomie rozwoju… niż istoty ludzkie. Prędzej pomożemy tamtym Bytom, niż ludziom, więc Barbaro możesz spokojnie się przyglądać jak to wysyłana kolejna sonda, kiedy dotrze do Planety Mars, zostanie zniszczona. Bomby też nie uda się uruchomić, bo takie są plany. Sonda z bombą zostanie zniszczona zanim wejdzie do atmosfery marsjańskiej. Ludzie, kiedy zrozumieją swoje zarozumialstwo i pokłonią się pokornie przed innymi Cywilizacjami, wtedy dopiero można mówić o zasiedleniu Księżyca lub Marsa. Ale to nie to spędza sen z powiek Nam, nie Mars Barbaro, nie Księżyc, a coś innego. To, co się dzieje na Ziemi, to jest przerażające. Otóż budowane są ogromne schrony, schrony małych miast. To wszystko jest budowane w nieczynnych kopalniach całego świata. Tak mają być te schrony przygotowane, żeby ludzie mogli żyć przynajmniej przez 20 lat. Schrony, wiadomo, nie pomieszczą wszystkich mieszkańców Ziemi, dlatego też i tutaj ludzie bogaci wykupują sobie kwatery, żeby mogli wraz z rodzinami – kiedy nadejdzie ten czas niebezpieczny – zamieszkać, czyli schować się pod Ziemię. Według słów biblijnych, jak powiedział Jezus, kiedy to nastąpi, to ani woda, ani góry, ani ziemia nie przykryje. Bóg powoła do rozrachunku każdego według uczynków jego. I tak samo będzie w tym przypadku. Nie pomogą pieniądze, nie pomogą układy, nie pomogą nauki. Rozliczenie będzie. To jest największe niebezpieczeństwo na Ziemi, gdyż naukowcy nie myślą o całej rzeszy ludzi, ale myślą wyłącznie o sobie. Tyle mojego słowa wstępnego do ciebie, Barbaro. Teraz ponownie witam i słucham.

Łucja: Witaj Samuelu, mam pytanie jeszcze od Basi: skąd się wywodzi rasa cygańska? Czy mógłbyś coś powiedzieć na temat korzeni Cyganów, ich pochodzenia?

SAMUEL: Mogę, Barbara prosiła – istota sprawy ma być wykonana. Mówiłem o góralach, mogę i powiedzieć o rasie cygańskiej. Czy to, co powiem zadowoli tych ludzi to się okaże. Cyganie całego świata, inaczej całej Ziemi, nie przybyli z Planety i nie zamieszkiwali Atlantydy. Zamieszkiwali oczywiście ludy Ziemię wcześniej… niż to nastąpiło owe przesiedlenie, czyli inaczej mówiąc zostali ulepieni albo stworzeni przez Boga. To lud koczowniczy, gdyż Bóg stwarzając istoty ludzkie chciał istotnie zasiedlić, zaludnić całą Ziemię. Musiał stworzyć taką rasę i zakodować w ich umysły taki program, gdzie owi ludzie nie przykładaliby wagi do miejsca, ale z miłością mogliby się przemieszczać, podróżować po całej Ziemi. Działo się to – jeśli już mamy dalej rozwijać temat rasy cygańskiej – nie wiem, dlaczego tak właśnie został ten lud nazwany. Może, dlatego, że posiadają odmienne usposobienie i odmienny charakter. Pobyt ich na Ziemi szacowałbym jakieś 14 tysięcy lat od Ery Wodnika, czyli inaczej, co by było jaśniej: od narodzin Jezusa policzmy 12 tysięcy lat. I tak wyjdzie do Ery Wodnika lat 14 tysięcy. Otóż lud ten otrzymał dar, bo nazwałbym to darem. Otóż lud jest ten ufny, ufny jak dzieci, a także bojaźliwy. (…) Lud ten podobnie jak i górale powracają do tej samej społeczności. Każdą reinkarnacją powracają do swoich korzeni. Zadałaś, Barbaro, pytanie: „jacy oni są?”. Jak wspomniałem, potrafią ufać jak dzieci, ale kiedy stracisz zaufanie w ich oczach, wtedy stają się wrogami. Ale to nie dlatego, żeby być wrogiem, ale po prostu strach, ciągle ten strach. Są odmienni w zachowaniu, pod każdym względem różnią się od ludzi – jak to nazywacie – cywilizowanych. Tutaj mógłbym się trochę posprzeczać, kto bardziej posiada tę cywilizację. I coś jeszcze bardziej ważnego posiadają Cyganie. Otóż oni żyją w zgodzie z Naturą, bardzo szanują Przyrodę i ją kochają. To mieli zakodowane i to jest przekazywane przy każdym powrocie. Jeśli zdobędziesz zaufanie Cygana, masz przyjaciela wiernego jak psa. Jeśli stracisz zaufanie u Cygana – masz wroga. Posiadają podobnie jak górale ogromne serce. Są wyjątkowo wrażliwi i ten dar otrzymali. Posiadają bardzo wysoko rozwiniętą intuicję. I co jeszcze posiadają, o czym nie mówią, albo… czego się boją? Często odbierają myśli od drugiego człowieka. Nic innego jak telepatia i ten dar też przetrwał od ich pra- praojców. Jest po dzień teraźniejszy. Często ze zdumieniem stwierdzasz, że kiedy myślisz o swoim przyjacielu Cyganie, on się po prostu zjawia. Barbaro – i tutaj należałoby się i cieszyć i mieć na baczności, gdyż nawet, kiedy udają mało wiedzących, czytają wasze myśli. I to jest prawdą, oni sami się tego boją, gdyż jak wiadomo z pokolenia na pokolenie pewne dary i pewne nauki nie były przekazywane. Kiedy tak naprawdę ten dar telepatyczny Cyganów został przygaszony, albo też ukrywany, były to czasy takie mało powiedzmy – ciekawe, czyli czasy inkwizycji. Ileż to właśnie Cyganów popłynęło, raczej inaczej, było spalonych, poszło z dymem. Wiadomo, za co… Za „uprawianie czarów”, „magii”.  Cyganie otrzymali następny dar. To nie czary, Barbaro, tylko najzwyklejsze medyczne wykształcenie, albo alchemiczne. Byli i są świetnymi zielarzami. Działają intuicyjnie, ta intuicja im pozostała; więc teraz, kiedy się tak przyglądamy tym ludziom, ręce można załamać. Dlaczego, dlaczego ta społeczność tak się boi? Gdyby coś to dało, to mogę spokojnie powiedzieć: Cyganie, dumnie podnieście głowy, gdyż dar, jaki wy otrzymaliście jest klejnotem. Jako ta rasa koczownicza byliście pierwszymi mieszkańcami Ziemi – właśnie ta rasa, nazwana teraz cygańska. Dlaczego cygańska? Proste – we krwi macie wędrowanie i to już wam pozostanie. Dlatego jeszcze raz powtarzam: wykorzystajcie dokładnie dary, które zostały wam ofiarowane przez Boga. Jeszcze mogę dodać – właśnie ta rasa koczownicza (nie będę używał słowa Cyganie) jest utalentowana muzycznie. Posiadają wybitny słuch i niesłusznie jest te uzdolnienia taić, albo mają być odrzucane przez ludzi tych niby normalnych. Lud koczowniczy, który teraz staje się osiadły, ciągle tęskni za tymi wyprawami i podróżowaniem. Tego nie da się już z nich wykorzenić. Tyle mogę powiedzieć o Cyganach. Słucham.

Łucja: Dziękuję Samuelu za tak wyczerpujące wypowiedzi i takie dowartościowujące, wspierające rasę koczowniczą Cyganów. Basia pewnie i sami Cyganie będą zadowoleni po usłyszeniu tych słów, pięknych pod ich adresem. A teraz czy mogę zadać pytania od kilku osób z Chicago i Nowego Jorku, które przysłała Sława?

SAMUEL: Słucham.

Łucja: Pytanie od Wiesława Kolasińskiego: Ostatnio byliśmy na seminarium pracy z energiami BIOGENESIS. Czy to jest dobra i bezpieczna energia, i czy powinniśmy się tym zająć, aby pomagać ludziom? Kim jest posłaniec Lantos, który przekazał tę energię na Ziemię? Prosimy o komentarz…

SAMUEL: Jesteście mili memu sercu z wiadomego powodu, gdyż to, co powiedziałem będąc w Chicago wam na temat córki dotarło i wasze oczy przestały płakać. Już wtedy powiedziałem wam, żebyście się sposobili do przekazywania energii ludziom. To, co robiliście dotychczas jest dobre, gdyż czujecie i odbieracie sercem. Teraz jedna moja rada i także pytanie. Czy po tej sesji odczuwacie potrzebę przekazywania Energii właśnie w ten sposób, czy też chcecie pozostać przy starej metodzie? Jedno jest pewne, moi kochani – to, że jeśli czynicie z sercem coś dla drugiego człowieka, to nawet gdyby nauczyciel przyleciał z Księżyca i dawał inicjację, to też będzie dobre. Wszystko, ale to wszystko zależy wyłącznie od was, od waszego nastawienia i tego, co chcecie dać drugiemu człowiekowi i jak chcecie to dać. Mówiłem też jedno, żeby nie uszczęśliwiać na siłę. Jeśli odbierzecie niechęć, zasiejcie tylko ziarenko i zostawcie. Jeśli ziarenko trafi na odpowiedni grunt – zacznie kiełkować. Jeśli nie, ziarenko zgnije i będzie to oznaczało, że ten człowiek więcej Energii nie przyjmie. Taka jest prawda. Działajcie sercem i intuicją. Słucham.

Łucja: Były, Samuelu, słowa do Ciebie od Wiesława, który przekazuje, że chce Cię zapewnić, Samuelu, o całkowitym oddaniu i że nigdy nie pozwolimy, żebyś się zawiódł na rodzaju ludzkim, tak nam dopomóż Bóg, Samuelu, my kochamy Cię. Wiesław dziękuje za ciągłe wspieranie go i mówi, że poświęci cały wolny czas, wszystkie siły, aż nie zobaczy Faraona Cheopsa w Piramidzie.

SAMUEL: Kochane moje Jaskółki – tak was nazwałem będąc w Chicago. Miło jest słuchać takich słów, a jeszcze milej, kiedy serce moje się wzruszy. Tak trudno jest uzyskać, czy zyskać serce wasze. Nie żałuję teraz tego, że na Radzie Bogów zdecydowałem i poddałem projekt wybrania was. Po tych słowach jestem już zupełnie pewien – naprawdę dobrze zrobiłem. Warto było nawet dla ciebie jednego Wiesławie i tych słów, które usłyszałem, które także słyszy mój Bóg Ojciec, że są na Ziemi ludzie, którzy chcą pracować, którzy są otwarci i kochają chronić i kochać z całego serca. Słucham.

Sława: Jedna z nauczycielek Reiki, Cathlin Milner, w swojej książce „Reiki Oraz Inne Energie Przy Uzdrawianiu Dotykiem” podała, że Reiki jest Energią Ziemi i w tę Energię wtajemniczane są osoby na kursie Reiki. Inne inicjacje są w Żywioł Ognia, Żywioł Wody i Żywioł Powietrza. Według Cathlin wtajemniczenie w te Cztery Żywioły daje nam dopiero pełne połączenie do Źródła. Czy możesz, Samuelu, ustosunkować się do tego, gdyż książka jest popularna i ludzie często pytają, jak to jest naprawdę?

SAMUEL: Czyż jest większa Energia od Energii Ziemi? Matki Ziemi i Energii Kosmosu? Nie ma. Każdy, kto pisze książkę, chce uważać się za najmądrzejszego. W istocie sprawy te Energie są ważne – współdziałają ze sobą, ale wyjątkowo Energia Ziemi i Kosmosu to jest przecież Połączenie Boskie. Cóż można jeszcze więcej wymagać? Energia Ognia, owszem, ale Energia Ognia jest niczym z Energią Ziemi; więc, Sławo, pozostań przy swojej racji i tym, co robisz. Pamiętaj: Energia Ziemi i Energia w Kosmosie, Energia Boska – to ma połączenie i to ma siłę i to przekazuj. Nie Energię Ognia, bo czasami przy przekazywaniu Energii Ognia możesz rozbudzić emocje, niepotrzebne wzruszenia. A każdy, kto jest nauczycielem Reiki lub też leczy tym sposobem musi posiadać wewnętrzny spokój, a spokój może ci dać tylko Energia Ziemi, Matki Ziemi. Słucham.

Sława: Cathlin Milner podała także, że doświadczyła spotkania astralnego z Sai-Babą, gdzie wraz z przyjaciółką otrzymały ponoć znaki zatajone przez pierwszą mistrzynię Reiki na zachodzie, Hawai Takatę. Znaki te i całą procedurę wtajemniczenia Cathlin Milner opisała i zarejestrowała pod nazwą „Tera Mai”. Jak pisze: (tu cytat) „Tera Mai jest nazwą, którą moi aniołowie i duchowi przewodnicy zwą Złotym Ziemskim Promieniem Uzdrawiającej Energii”. Samuelu, osobiście czuję, że tradycyjne trzy znaki drugiego stopnia Reiki i znak mistrzowski są wystarczające. Czy możesz, Samuelu powiedzieć, czy moje odczucia są słuszne? Reiki jest przecież Energią Miłości, a co może być potężniejsze od Miłości. To nasze intencje są ważne, czy nie tak?

SAMUEL: Tak, tak, Sławo. Sai-Baba, ten człowiek dużo narobił zamętu. Człowiek ten uważa się za wcielenie Boga. Oj niesłusznie, niesłusznie. Nikt ziemski, nawet Jezus, kiedy żył na Ziemi mówił: „Jestem Synem Boga”, a nie Bogiem. Dlatego Sławo trzymaj się, trzymaj się Energii Miłości i Energii Matki Ziemi. To jest największa Energia. Przestań sobie zaśmiecać głowę innymi naukami. Sławo – wielkością twoją będą słowa: „wiem, że nic nie wiem” i to będzie twoja największa mądrość. Słucham.

Sława: Czy znak mistrzowski służy również do uzdrawiania? Wiele jest kontrowersji, dlatego pytam.

SAMUEL: Znaki, symbole są potrzebne ludziom, bo jakżeż to lubicie widzieć, dotykać, najlepiej jeszcze móc spróbować. Jak to ciężko jest spróbować, co to jest ta Energia Reiki. Sławo, to, co czynisz jest dobre i uważam, że nie ma co zmieniać, kierować się innymi naukami. Raz otrzymana nauka ze Źródła, a Źródłem jest Boska Energia – to powinno tobie wystarczyć. Jeszcze raz powtarzam: nie rób śmietnika ze swojego umysłu. Słucham.

Łucja: To były wszystkie pytania przesłane przez Sławę w imieniu Basi, a ja mam jeszcze dwa pytania odnośnie Misji Sobótka, jeśli można.

SAMUEL: To kość niezgody – Sobótka? Słucham.

Łucja: No więc, Samuelu, jest planowany jak wiesz wyjazd Lucyny do Stanów w marcu tego roku, a są jakieś zawirowania odnośnie misji Sobótka. Czy wobec tego do czasu wyjazdu Lucyny do Stanów zakończona będzie pomyślnie Misja Sobótka, czy też, jeśli nie – to wyjazd ma się odbyć?

SAMUEL: Wyjazd się odbędzie, gdyż oprócz Sobótki przecież potrzebne wy tam będziecie, bo jest sympozjum Tajemnice Świata, a nagrania cały czas są. Ma przybyć Severiano – i to będzie atrakcja. Czy zaczniemy kopać – sprawa jeszcze będzie przedyskutowana. Najprawdopodobniej zaczniemy, ale jak to mawia się w waszym języku – ostrożności nigdy za wiele i wy polecicie do Ameryki, a tutaj tak po ziemsku, postawimy swoich ludzi, żeby przypilnowali, gdyż Joannie mogą przyjść do głowy głupie myśli. Czy to już wszystko? Słucham.

Łucja: Właściwie wszystko, czy chciałbyś sam nam przekazać coś Samuelu jeszcze?

SAMUEL: Czy to jeszcze mało dzisiaj powiedziałem? Będzie spotkanie, to na pewno się i włączę, bo nie wytrzymam, żebym miał się nie włączyć i wspólnie z wami dyskutować. Poczekam, aż przyleci Andrzej do Polski, a sprawa Ślęży, nazwana przez Nas „Misja Sobótka” będzie, gdyż jeszcze jedna sprawa została do załatwienia i to będzie załatwione. Tak samo jak ma być wykopany Faraon, tak samo i Strażnik Góry, czyli jego kości, mają być złożone do ziemi. On w tej chwili, czyli jego szkielet – czeka. Czeka w lochach na to, żeby go wydobyć i zakopać do ziemi. Lucyna to zadanie, tę misję wypełni. Strażnik Góry, czyli jego kości zostaną złożone do ziemi. Tyle na dzień dzisiejszy. Dziękuję.

 

Fundacja The mysteries Of the World

Adres korespondencyjny Fundacji:

The Mysteries of the World
P.O.Box 345 86
Chicago, IL. 60634 – 0586

SEKRETARIAT:

Barbara Choroszy: barbarachoroszy@yahoo.com